Moja córka od jakiegoś czasu (właściwie od jakiegoś czasu zaczęło mnie to po prostu denerwować) powtarza słowa wypowiedziane jak w katarynce.
Mama ciastko mam, ciastko mama! Ciastko mama mam.
- Dobrze Natalko, że masz ciastko.
- Duże ciastko mama niunia ma, ciastko mama mam, mama ciastko duże mam.
Tak to wygląda i tak milion razy w ciągu dnia. Tyczy się to butów, siku, kakao, czy jakiejkolwiek zabawki.
I zastanawiam się, czy to może dlatego, że ona ma mały jeszcze zasób słownictwa i musi sobie tak to wyrównać powtarzając te, które zna tysiąc razy?
Wasze dzieci też tak mają? Bądź miały taki etap?