Mówienie do maluszka w brzuszku:) - Forum

Jak Kubuś był jeszcze w brzuszku dużo do niego mówiłam :). Czasami nawet odpowiadał kopniaczkiem :)

Uważam że takie rozmowy z "brzuszkiem" są ważne, pogłębiają więź między rodzicami a maleństwem.

Oj my mowilismy duuzooo mowilismy i tez mu spiewałam :D Pozniej moja mama nam kupila muzyke klasyczna dla dzieci to to tez puszczalismy :) I jeszcze czasto byl glaskany (sam sie nawet wypinał) :D
Skutki: muzyka go uspokaja, jest z niego maly misio tulisio i jak po porodzie go polozne wziely umyly zmierzyly itd. zostal pokazany tatusiowi to jak go uslyszal to zaraz przestal plakac bo wiedzial ze to tata i jest bezpieczny :D

Wedlug mnie to daje duzo korzysci. Mowia tez ze jak sie slucha muzyki klasycznej to lepiej sie dziecko rozwija. Slyszalam tez kiedys ze jak w ciazy slucha sie czesto swojej ulubionej piosenki ktora nas uspokaja to dziecko pozniej bedzie tez tak na nia reagowac...u nas sie to sprawdzilo

Oj baaaaaardzo często  mówiliśmy do naszego maleństwa.Co chwilę głaskaliśmy brzuszek,a jak koleżanki czy kuzynki lub kuzyni chcieli go pogłaskać to nigdy nie uciekałam i z radością dałam się głaskać.
Zaś moja kuzynka jak przyjechała do nas w zaawansowanej ciąży i chciałam ją pogłaskać to szybko się odsunęła i uciekła do pokoju.
Jak ja tęsknie za tym brzuszkiem

Tez sie dawalam wszystkim glaskac ;) Jakos mi to nie przeszkadzalo a moje kolezanki to byly tym zafascynowane

Z głaskaniem to u mnie różnie bywa. Z natury jestem raczej powściągliwa, jeśli chodzi o kontakt fizyczny (wyłączając najbliższą rodzinę:)) Mam dosyć wąską granicę intymności.

Jednak mówić do brzuszka lubię:) Na samym początku to była jednak abstrakcja, ale teraz, im maluszek jest większy i bardziej daje o sobie znać, tym więcej do niego mówię. Mówi do niego też Julcia i to jest starsznei rozczulające:)

Pewnie!Mówię, śpiewam, czytam...

Z reguły tez nie lubie jak ktos mi zakluca przestrzen zyciowa ale jesli chodzi o rodzine i najblizsze kolezanki to nie mialam oporu :)

Wogole jest urocze to ze jak sie do maluszka mowi to on obojetny nie pozostaje... och juz tesknie za tym brzuszkiem mimo ze pod koniec juz mi ciazyl i chcialam urodzic

jasne :) najczęściej wieczorem,gdy już leżałam w łóżku i dostawałam znaki w postaci kopniaków :) i najcudowniejszy był ten "kontakt". zadaję pytanie a tu kopniak...;)))

spiewałam rozmawiałam i również jak czytałam starszemu synkowi Alanuś w brzuszku też napewno słuchał głaskałam nawet przesyłałam buziaczki bo sama nie dałabym rady tak sie zgiąć:P

mąż też głaskał całował mowił do brzuszka

a Kryspinek sie przytulałi mowieł ze kocha dzidziusia:)

Jasne, że rozmawiałam z Młodym gdy był Lentylkiem. Małżoenk też do Niego mówił. Głaskania nie lubiłam - czułam wtedy że ktoś narusza moją intymność. To jednak był mój brzuch a nie dziecko.

Ja do swoich brzuszków mówiłam:))) A co:))) Nawet śpiewałam im. Głaskania nie lubię, więc dałam spokój. Poza tym i domownicy "rozmawiali" z moim brzuchalkiem:)

Moja córka uspokajała się przy muzyce. Później tych samych piosenek słuchała po porodzie i też działały na nia uspokajająco.

Ja tez bardzo duzo muzyki sluchalam i spiewalam mu i teraz on bardzo lubi kolysanki i jak sie mu spiewa

Pewnie ze mowilismy;)

Zuzia oczywiscie odpowiadała ;)

Muzyczke tez puszczalismy, a brzuchol mi tanczył :)

"Lentylek" Świetne określenie!

Mam podbnie - mąż może głaskać brzuszek ( w końcu robił to też zanim pojawiła się w nim dzidzia:)), ale inne osoby to tak z umiarem:)))

Ja mówiłam..

Ojjj mowilam, a codziennie rano Liwunia pomagala mi robic sniadanko, bo dawala o sobie znac kopniakami :)

Mówiłam, czytałam, puszczałam piosenki. Męża jakoś nie ciągło do tego typu rozmów ;) A z głaskaniem to było tak, że moja lekarka zabroniła tego robić Nawet balsamów zabroniła wcierać, że to niby może wywołać skurcze. Czasami się zapominałam i gładziłam brzusio. Czasami dałam się dotknąć jakiejś ciotce ale generalnie nie bardzo mi się to podobało.

Pierwsze slysze o balsamach :/ moj ginekolog, nawet kazal mi- jego slowa- jak chce byc fajna laska po porodzie (zeby nie miec rozstepow), i faktycznie ani grama najmniejszego rozstepu nie mam, a i po porodzie mialam stosowac balsam. 

Ja robilam kiedy bylam glaskana po brzuszku, chociaz mialam jedna sytuacje gdzie mnie to krepowalo, jakas babka podeszla do mnie- promowala joge, i powiedziala mi ze mam dziewczynke, jeszcze wtedy nie znalam plci, ale czulam ze to dziewczynka, wiec przepuscilam to przez palce. 

Ja balsamy wcierałam i tak, tylko bardzo delikatnie ;) I ani jednego rozstępu nie mam :)