Komórka jajowa/pleminiki - sprzedalibyście lub podzielili się?
Można oddać sowje komórki jajowe i nasienie do tzw. Banków, gdzie są przechowywane, a następnie używane do zapłodnień pozaustrojowych u par majacych problemy z płodnością.
Wśród przeciwników in vitro pojawiaja się głosy, ze komórka jajowa czy plemnik to już "prawie dziecko"... No i w ogóle - jak to tak - oddać kawałek siebie innej kobiecie, żeby miała z tego dziecko?...
Wśród zwolenników sprawa jest prosta - pomagam w ten sposób bezpłodnym parom, robię coś dobrego.
Jak to zwykle bywa - kwitnie też "komórkowy biznes". Nie brakuje ludzi, którzy są skłonni sporo zapłacić za takie komórki, a i osób, które chętnie je spieniężają... Są nawet specjalne fora, na których dochodzi do tego typu transakcji...
No i jeszcze jedno: nadal mężczyznom jakoś bardziej to uchodzi... A komórka jajowa bywa traktowana niemal jak "społeczna własność"...
Polecam artykuł w "Wysokich obcasach" i "Dużym formacie".
Co o tym sądzicie? Czy Wy bylibyście skłonni oddać swoje komórki dla bezpłodnych par? A może bylibyście skłonni je sprzedać?
a ja bym się anonimowo i za darmo podzieliła.
A co na to twój mąż?:)
Myślę, że Justyna tak samo jak ja w takiej sytuacji omówiłaby tę kwestię z mężem. Ale tylko z Nim.
W kwestii wychowywania przez inne osoby "naszych" dzieci to w adopcji też wychowują nie biologiczni rodzice.
Mówię za siebie - ja zgodziłabym sie oddać ale bliskiej mi osobie. Nikomu obcemu.
Nie czułabyś sie związana z tym dzieckiem? Nie masz takich oporów, o których piszą Bartt, Emka czy Jaśmina?
Pewnie, żebym się czuła związana. Dlatego swoją decyzję organiczyłabym tylko do pomocy moim bliskim. Czułabym się związana tak samo jak z moimi przyjaciółmi, ich dziećmi, moimi braćmi, chrześnicą. Tak samo bym je kochała i byłabym szczęśliwa, że mogłam w ten sposób uszczęśliwić tych którzy są dla mnie ważni. Myślę też że chciałabym byc chrzestną matką tego dziecka.
a ja bym się anonimowo i za darmo podzieliła.
A co na to twój mąż?:)
Myślę, że Justyna tak samo jak ja w takiej sytuacji omówiłaby tę kwestię z mężem. Ale tylko z Nim.
W kwestii wychowywania przez inne osoby "naszych" dzieci to w adopcji też wychowują nie biologiczni rodzice.
Mówię za siebie - ja zgodziłabym sie oddać ale bliskiej mi osobie. Nikomu obcemu.
Nie czułabyś sie związana z tym dzieckiem? Nie masz takich oporów, o których piszą Bartt, Emka czy Jaśmina?
Pewnie, żebym się czuła związana. Dlatego swoją decyzję organiczyłabym tylko do pomocy moim bliskim. Czułabym się związana tak samo jak z moimi przyjaciółmi, ich dziećmi, moimi braćmi, chrześnicą. Tak samo bym je kochała i byłabym szczęśliwa, że mogłam w ten sposób uszczęśliwić tych którzy są dla mnie ważni. Myślę też że chciałabym byc chrzestną matką tego dziecka.
A przesłanki religijne, etyczne? (Idę tropem moich przedmówców poruszajacyh te kwestie).
A przesłanki religijne, etyczne? (Idę tropem moich przedmówców poruszajacyh te kwestie).
Na to pytanie chyba już odpowiedziałam. Co jest nieetycznego w pomaganiu innym? Nie linczujemy kobiet które oddają dzieci do adopcji z różnych względów. Dlaczego mamy linczowac które chcą oddać komórkę jajową? Oporów religijnych nie mam i jestem za in vitro więc nie widzę powodów dla których w tej kwestii miałabym nagle mieć inne zdanie.
Dla mnie to jest tak samo jakbym oddała swój szpik, nerkę lub po śmierci kogos z moich bliskich ich narządy żyły by w innych osobach. To też jest część nas. Część mnie w kimś innym.
A przesłanki religijne, etyczne? (Idę tropem moich przedmówców poruszajacyh te kwestie).
Na to pytanie chyba już odpowiedziałam. Co jest nieetycznego w pomaganiu innym? Nie linczujemy kobiet które oddają dzieci do adopcji z różnych względów. Dlaczego mamy linczowac które chcą oddać komórkę jajową? Oporów religijnych nie mam i jestem za in vitro więc nie widzę powodów dla których w tej kwestii miałabym nagle mieć inne zdanie.
No właśnie - ciekawa jest analogia adopcji do oddania komórki jajowej. Odsając komórkę, oddajemy tylko amteriał genetyczny, natomiast oddając dziecko do adopcji (nie zawsze ze względów materialnych, które tak łatwo nam zrozumieć) oddajemy dziecko, które często jest już przez nas w jakiś sposób ukształtowane, przywiązen do nas.
Moim zdaniem trudniej powinno nam być zrozumieć oddanie dziecka do adopcji niż oddanie komórki...
- Zarejestrowany: 07.08.2010, 20:41
- Posty: 8231
Melisko, odpowiesz?:)
Mamo Julki nie ma takej możliwosci, żeby rodzice chcący adoptować dziecko, chcieli swoje dziecko z domu dziecka ( ze swoimi genami), a innego już nie.
Trochę się zaplątałaś w swojej argumentacji.
Melisko, odpowiesz?:)
Mamo Julki nie ma takej możliwosci, żeby rodzice chcący adoptować dziecko, chcieli swoje dziecko z domu dziecka ( ze swoimi genami), a innego już nie.
Trochę się zaplątałaś w swojej argumentacji.
Maelisko, czy ta wypowiedź:
"Idąc tropem genów, dziecka z adopcji też nie powinno się brać, bo to przecież nie nasze..."
Według Ciebie świadczy o tym, że możemy sobie wziąć z adopcji własne dziecko?:)
Źle mnei zrozumiałaś. Mam an myśli to, że geny nie są najistotniejsze w zwiazku rodziców z dzieckiem...
- Zarejestrowany: 27.12.2011, 06:55
- Posty: 417
sprzedała bym moim zdaniem komórka jajowa tak samo jak plemnik dzieckiem nie są komuś blskiemu komórkę oddałabym i nie czuła bym się z nią związana[z komórką oczywiście] tak samo jak oddaje krew oddam szpik jeśli będzie potrzebny i wcale nie będe z nim związana bo niby czemu starczy dla mnie sterczy potrzebującym zato nie oddałabym dziecka absolutnie
- Zarejestrowany: 28.04.2011, 12:46
- Posty: 1137
w klinice w ktorej mialam ivf jest opcja adopcji/oddania do adopcji komórek jajowych i zarodków...
ja osobiscie nie oddalabym,to jakas czastka mnie...
- Zarejestrowany: 18.04.2012, 15:23
- Posty: 3153
nie oddałabym komórki ani nie sprzedała.
- Zarejestrowany: 13.07.2012, 08:13
- Posty: 19
oj nie...nigdy...nie sprzedałabym. no chyba, że nie chciałabym mieć swoich dzieci. może w ten sposób, bym zrekompensowała sobie tę stratę. nie wiem?
- Zarejestrowany: 26.07.2012, 07:02
- Posty: 64
Oddałabym z wielką chęcią gdybym wiedziała ,że może to kogoś uszczęśliwić. Przecież co miesiąc i tak 1 komórka we mnie ginie. Myślę,że mąż również zrobiłby to samo.
- Zarejestrowany: 28.06.2013, 13:41
- Posty: 6
gdybym ja się na to decydowała to na pewno przez bank komórek, a nie - jak to się bardzo często odbywa!!! - przez forum internetowe!czytałam ostatnio o tym reportaż - on jakąś nagrodę dziennikarską dostał - o tym procederze, aż ciarki przechodzą po plecach! Ale bardzo fajnie przedstawiony jest ten temat, daje do myslenia