kobieta na swoimKategorie: Praca i kariera, Rozwój, Rodzicielstwo Liczba wpisów: 47, liczba wizyt: 127192 |
Nadesłane przez: strefarozwoju dnia 12-10-2012 22:56
Jestem zmęczona i czuję, jakbym miała zasnąć na stojąco, a jednak nie mogę…Znam to doskonale, będę siedziała do późna, bo jednocześnie padam z nóg i jestem nakręcona. Dzisiaj kazałam dziecku zrobić sobie wagary, mieli tylko jedną lekcję, bo obchodzili Dzień Nauczyciela. Postanowiłam zatargać je do pracy i choć trochę popatrzeć na nie. Uwielbiam słuchać, jak ciągle do siebie przemawia i wymyśla nowe historie, w których odgrywa różne role. A że jestem sobie sterem i okrętem, to mogę, a co! Oto przywilej posiadania własnej firmy! Ja sobie pracowałam, dziecku wynalazłam całą masę zajęć i było fajnie. Trochę pogadałyśmy, wyściskałam ją między wierszami i wysłuchałam. Potem jeszcze galop po sklepach i nieco ogłupiała wpadłam do domu. Zamykam dzień z myślą, że może nie jestem złą matką, bo zbyt mało czasu poświęcam dziecku swemu jedynemu!
I ogromnie mnie cieszą komentarze, aż skacze coś mi w środku…to chyba nie choroba, co?
Ula
Nadesłane przez: strefarozwoju dnia 12-10-2012 14:36
Wiedziałam, że nie będzie różowo. Ale poparli mnie wszyscy – mąż, córka i reszta rodziny. Mówiłam – słuchajcie, skończą się obiadki dwudaniowe, mieszkanie Perfekcyjnej Pani Domu, koszule wyprasowane na blachę i tym podobne. Z ich błogosławieństwem zaczęłam (będąc nie całkiem już młodą) nowy rozdział w swym życiu zawodowym – własną działalność gospodarczą. Na szczęście towarzyszy mi Iza – sprawdzona przyjaciółka od stu lat. Przez ostatni rok planowałyśmy to przedsięwzięcie i miało się spełnić nasze marzenie zawodowe. Póki co bilans wygląda następująco: dziecko ma tęsknotę za matką w oczach, mąż jest zdziwiony, że trzeba córce pomagać w lekcjach, sterty prasowania wysypują się z szafy, lodówka świeci pustkami, nie dojadam i nie dosypiam, ale SAMA TEGO CHCIAŁAM! Naprawdę? Jak to możliwe? Dobra, nie przesadzajmy, to początek, a one bywają trudne podobno. Poza tym dawno już nie dostałam tyle wsparcia od innych, znajomych i zupełnie obcych, jak w ostatnich tygodniach. Albo źle wyglądam, albo jestem fajna… Nie umiem dziś tego ocenić.
Kolejny pracowity dzień za nami. Iza twierdzi, że zasnęła za kierownicą, na szczęście szybko się ocknęła... Ja z dzieckiem w pracy do wieczora...słomiana wdowa. I cudna niespodzianka, wpadły do naszej siedziby w odwiedziny cztery energiczne kobiety, tak zwyczajnie z ulicy, na kawę. Powstał pomysł, żeby spotykać się u nas regularnie raz w tygodniu. Może wymyślą jakąś ciekawą formułę dla tych spotkań? Mnie było bardzo przyjemnie, proszę częściej!
Ula