Moje-MacierzyństwoKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 82, liczba wizyt: 224023 |
Nadesłane przez: exarol 06-12-2016 12:13
Dawno nie pisałam nic z serducha, ale ostatnio coś mnie bierze i czuję że zaraz pęknę. Stres przedświąteczny, niedawne problemy z ciążą, choroba męża, choroba Mani i to, że i mnie też zaczyna brać powododują, że płakać mi się chce. W tej ciąży czuję, że gdyby mała nie chodziła do żłobka, chyba by mnie ta ciąża pokonała. Majsia jest dzieckiem wybuchowym, żywiołowym i musi, po prostu musi dostać to co chce bo inaczej pokazuje nie tylko rogi, ale i kopyta i okala się aurą z płomieni, no istny obraz piekła. Żłobek małej daje mi te pół dnia kiedy mogę skupić się na sobie, pogadać z Tośką, posprzątać na chwilę mieszkanie ( na chwilę tzn do powrotu Mani), ogólnie nie zajmować się dzieckiem i odpoczywać.
I tu pojawia się problem, bo ja czerpię radość z tego, że nie muszę się zajmować Majsią. Nie zrozum mnie źle, kiedy mała jest w domu daję z siebie 110%, staram się wymyślać nowe zabawy, kreatywnie spędzać z nią czas, uczymy się, bawimy, tulimy i naprawdę jest fajnie, ale kiedy tych godzin z nią jest zbyt dużo czuję zmęczenie. Jestem poirytowana, zgryźliwa, nie mam na nic ochoty i tryskam jadem. Piszę o tym, bo muszę się przed kimś wygadać, padło na Ciebie. Mój mąż nie rozumie mojego problemu, wraca z pracy, siedzi na komputerze, albo idzie do kolegi. A ostatnio życie z naszą córką wygląda tak, że trzeba ciągle wstawać, siadać, kłaść się, kucać, podać klocki, zabrać klocki, podac inne klocki bo przeciez to nie TAMTE chciała i tak w kółko. Do tej pory jakoś z tym żyłam, ale ostatnio Tosia ma coraz więcej do powiedzenia jeśli chodzi o moje ciało i ja po prostu nie mam siły… Siadają mi kolana, boli mnie kręgosłup wieczorami boli mnie brzuch i siadam i zastanawiam się, na co ja się piszę? jak ja dam radę z dwójką kiedy przy jednym brakuje mi cierpliwości i tak siedzę i ryczę jak nikt nie patrzy, a zazwyczaj nie patrzy na mnie nikt, no chyba, że czegoś odemnie chce.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że odechciewa mi się wszystkiego. Kiedyś na samą myśl, że napiszę coś na blogu, serducho mi łomotało, cieszyła się gęba i słowa same przelewały się z palców na komputer, teraz jak mam coś napisać, muszę się naprawdę mocno skupić a i tak mam wrażenie, że młucę jakiś bełkot. Nie, nie piszę na siłę, kocham to, tylko jakoś tak brakuje mi weny, kiedyś pisałam o problemach żłobkowych Mani, teraz nawet o tym nie mogę pisać, bo problem nie istnieje. Tak czy siak, dziękuję, że jesteś ze mną i czytasz te moje wypociny, to bardzo dużo dla mnie znaczy i daje jakąś nadzieję na to, że kiedy znowu będę mogła pisać z sensem po drugiej stronie będzie ktoś kto to przeczyta.
Dzisiaj puenty nie będzie, życzę Ci po prostu dobrej nocy :)
( Na zdjęciu Tosia w 23 tc )
http://moje-macierzynstwo.blog.pl/2016/11/30/zalamana-matka/