Wstałam dziś skoro świt:) Kiedy czeka mnie jakieś nerwowe wydarzenie  nie potrafię dpać długo rano:) Obusziłam sie przed 6 i cichutko wstałam:)
Meżulo pochrapywał, mały odkopany w swoim łóżku pięknie spał.
Ubrałam się i wyjechałam do pracy, prawie godzinę przed czasem. Już tak mam, że kiedy nerwy mną targają nie potrafię w miejscu usiezieć! A dziś  mam taki wewnętrzny audyt za ubiegły rok!  Jak tu się nie denerwować!
     Na dodatek Misiek jakiś miesiąc temu strał sobie łokieć i w tym miejscu teraz ma jakieś dziwne bąble. Zapisałam nas dziś do lekarza na 16 po pracy. 
Naszym mężulem i tatą cieszymy się tylko dziś, jutro znowu tata rusza w trasę. Tym razem na podkarpacie. Przez 3 lata pracy w tej firmie zjeździł już całą Polskę:) 
Chcielibyśmy żeby znalazł prace na miejscu..ale to na razie tylko sfera marzeń:)
   
  I tak sobie tą notkę piszę i czas szybciej mija w oczekiwaniu na kontrolujących:D! :)  
Do usłyszenia w nastepnej, mam nadzieję już spokojniejszej notce!
				 
					
				
				    					    					    					    		
				    					    		
				    					
					    Zamknij