|
lis 2024
|
|
Mo | Tu | We | Th | Fr | Sa | Su |
| | | | 1 | 2 | 3 |
4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | |
-
Nadesłane przez: nowisia
dnia 22-10-2010 17:35
dziś już piątek. Mąż pierwszy (i ostatni w tym tygodniu) dzień w pracy. Było ciężko - wiekszość nie wiedziała o sytuacji i z uśmiechem pytali jak tam było na tacieżyńskim... i teraz tłumacz każdemu...z jednej strony wraca wszystko to co sie stało, z drugiej strony ludzie nie wiedzą jak się zachować po takiej informacji...Każdej stronie niefajnie jest. No ale cóż...takie życie...nikt nie mówił, że będzie łatwo.
Ja idąc za ciosem zrobiłam pierogi z kapustą i grzybami...dobre wyszły jak nie wiem. Jak mam zajęte ręce i cos robie nie rozmyślam, jest wiec niemal pewne, że w najbliższym czasie moja rodzina skosztuje wiele smakołyków;), których w innych warunkach nie chciałoby mi sie robić. W niedziele wybieramy sie na basen - mam nadzieje się zrelaksować.
No nic to chyba na dzisiaj tyle - pogoda pod zdechłym psem:( zimno i pada i wieje...byle do wiosny:)
-
Nadesłane przez: nowisia
dnia 21-10-2010 21:05
Dzień (prawie) jak codzień. Rano prysznic, sprzątanie, śniadanie dla rodzinki, wyprawienie Julki do szkoły. Potem przygotowanie obiadu...ale chwila - dzisiaj dokonałam rzeczy niemożliwej - zrobiłam na obiad pierogi ruskie:) Pierwszy raz w życiu, pierwszy lepszy (sprawdzony) przepis z internetu...i powiem szczerze, że wyszły pyszne!! (moze jestem nieskromna, ale dzisiaj byłam naprawdę z siebie zadowolona). Rodzinka sie zajadała i ja szczerze mówiąc też. Potem szybko skoczyliśmy do Gdańska załatwić parę spraw. Po drodze zakupki, Julka ze szkoły i tak dzień zleciał...próbowaliśmy pierwszych kroków z oswajaniem naszej Pipi...otworzyliśmy klatkę, zrobiliśmy zagródkę ale nie zdecydowała się wyjść. Parę razy wyglądała przez "drzwi" ale bała się wyjść. Jutro drugie podejście - może się odważy:) Słodka jest:)
Teraz siedzimy i oglądamy Housa a jutro mąż niestety pierwszy dzień do pracy - po prawie miesięcznej przerwie. Mam nadzieję, że jakoś psychicznie ogarnę temat...ciężko będzie.
-
Nadesłane przez: nowisia
dnia 20-10-2010 18:57
Od rana dzisiaj zamieszanie. Najpierw Julka do szkoły, potem pojechaliśmy na cmentarz. Zrobiliśmy porządek ze starymi wiązankami - przymrozki niestety nie były łaskawe dla kwiatków. Kupiliśmy wzamian kulkę białych chryzantem, zapaliliśmy znicze...potem do mojej mamy na kawkę. W drodze do domu rozmawialiśmy z mężem, że może jest dobry moment, żeby kupić Julce dawno obiecanego króliczka??Stwierdziliśmy jednogłośnie, że dzieckiem jest się tylko raz w życiu i nie można ciągle pztrzeć tylko pod kontem: że to kłopot, obowiązek, że śmierdzi itp:) Odebraliśmy Julke ze szkoły i oczywiście nic nie zdradzając wróciliśmy do domku. Potem obiadek i chwila relaksu. Na 16.30 mąż zawiózł nas do kościoła na spotkanie komunijne a sam w tajemnicy pojechał do sklepu po zwierzaczka:) Noi jest....mamy śliczną kudłatą królisię...Jest cała biała i ma tylko szro-czarne uszka:) Słodziak mały:) Julka do teraz siedzi i nie wierzy w to, że ma swojego własnego króliczka!! Ma już na imię Pipi:)
Oczywiście zobowiązała się, że będzie dbała o zwirzaczka - no zobaczymy jak to będzie. Może w końcu będzie miała okazję poczuć się troszkę odpowiedzilna za "kogoś" innego:)
Taki miły akcent dzisiajszego dnia...:) promyk szczęścia:)
© 2008-2024 MedFood Group SA
Do góry
Chcesz być na bieżąco z Familie.pl?
zamknij
Dołącz do nas na Facebooku