Zwyczajne życieKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 47, liczba wizyt: 88809 |
Nadesłane przez: oaza 01-04-2011 15:17
Po kłótni związanej z tym, ze M. nie zarejestrował małego do ortopedy, M. wczoraj, jeszcze nabzdyczony, wyszedł z domu. Wrócił po godzinie informując mnie, że do ortopedy mam iść z Mateuszem między 15 a 19 tego smaego dnia (!!!). Co się okazało? Do ortopedy dziecięcego nie trzeba było rejestrować, tylko pójść i grzecznie stanąć w kolejce. Nie można tego było załatwić w ciągu minionego miesiąca? Trzeba było awantury, zeby zacząć działać? Wiem, że ja też mogłam to załatwić, ale jeśli obiecuje, że załatwi, to powinien to zrobić. Zresztą, juz nieważne.
Poszliśmy do tego lekarza, który uśmiechnął się pobłażliwie słysząc co mnie martwi. Poobserwował Matusia, zbadał mu nóżki odwodząc i przywodząc pod różnym kątem. Sprawdził jak stawia stopy przy chodzeniu, po czym uspokoił mnie mówiąc, że wszystko jest w porządku, że w tym wieku dzieci często stawiają tak stópki, bo jest im łatwiej złapać równowagę. Uff! No to sie uspokoiłam. Jesli chodzi o utykanie, to sytuacja sie nie powtórzyła. Nie wiem, może po prostu nóżka mu ścierpła czy jak?
A M., który podleczył swoje sumienie, pół drogi do domu nabijał się za mnie, że wymyslam dziecku choroby. Wrr...Myslałam, ze go trzepnę, ale było to na zasadzie żartów, bo mi tez się humor poprawił.
A propos jeszcze tego lekarza,zreszta bardzo sympatycznego. Powiedział do M., ze on jeszcze nie ma dziecka, bo synuś jest zawsze mamusi, a córunia tatusia i opowiedział rodzinną anegdotkę.
Jego córcia, Ania, w wieku lat 4-5, usłyszała gdzieś o "głowie rodziny". Przyszła do rodziców zapytać co to oznacza, a oni do niej, ze jest to ktoś kto decyduje w domu, kogo sie słucha. Mała podumała po czym stwierdziła: Wiem kto jest u nas głową rodziny. Ja!" Uśmieliśmy się wszyscy. Mała cwaniara :)