Moje-MacierzyństwoKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 82, liczba wizyt: 222813 |
Nadesłane przez: exarol dnia 13-04-2015 11:39
Po świętach zasiedzieliśmy się u moich rodziców, a że pogoda cudna, oraz ponieważ po zmianie pracy, od poniedziałku mój mąż zawodowo będzie spawał place zabaw postanowiliśmy rodzinnie przejść się po tych przybytkach dziecięcej radości w moim rodzinnym mieście.
I co stwierdzam. Po pierwsze, na plus warto zauważyć, że tych placów zabaw powstaje coraz więcej i robią ogromne wrażenie, nie wiem jak to wygląda w Waszych miastach, ale muszę przyznać, że w niewielkim miasteczku z którego pochodzę wszystko jest fajniejsze i dużo bardziej nowoczesne niż nawet we Wrocławiu. No jednym słowem dla dzieciaczków raj, zwłaszcza, że w odległości nie dalszej niż 10 min piechotą od domu moich rodziców znajdują się aż trzy place zabaw dla dzieci, wszystkie wyremontowane, super zadbane i pełne nowoczesnych ( nie wiem ja to się fachowo nazywa) "domków" dla dzieci.
Niemniej tam gdzie pełno zachwytów tam i rozczarowania. Byliśmy w trzech miejscach i tak na prawdę żadne z nich nie nadaje się dla dziecka w wieku poniżej roku. Nawet huśtawki, te z zabezpieczeniami dla mniejszych bobasów nie są bezpieczne i nie było nawet mowy o tym, abym puściła Majuchę, tak aby mała mogla się cieszyć z huśtania na własną rękę ( a już daje radę ;) )
Myślałam, że trochę sobie odpocznę, posadzę małą na huśtawce i będę ją leniwie obserwowała gdy ta będzie zajmowała się sama sobą, ale nic z tych rzeczy, kiedy mój mąż sprawdzał sposób wykonania kolejnych atrakcji, ja dźwigałam moje ukochane 10 kg od zjeżdżalni do innej piaskownicy. Apropo piaskownicy, jest to chyba jedyne miejsce gdzie moje dziecko radziło sobie samo i wszystko byłoby cudownie gdyby nie to, że jedyna piaskownica, którą znaleźliśmy została ulokowana pod drzewami, a najlepszą zabawą mojej córci było wyszukiwanie w piasku patyczków i listków, oraz ich konsumpcja.
Tak czy inaczej dzień zaliczam do tych jak najbardziej udanych ( głównie chyba dlatego, że Majowy tato był z nami co niestety rzadko mu się zdarza ) i cieszę się, że jeszcze nie wracamy na naszą wieś, może podczas jutrzejszego spaceru spojrzę na wszystko przychylniejszym okiem i te place zabaw okażą się jednak trochę bardziej funkcjonalne :)
Nadesłane przez: exarol dnia 13-04-2015 11:37
Ponieważ Majucha jest dzieckiem słoiczkowym nie miałam do tej pory problemów z rozszerzaniem jej diety i wprowadzaniem odpowiednich produktów, po prostu kupowałam słoiczki z odpowiednią cyferką na etykiecie a firmy produkujące żywność dla dzieci odwalały za mnie proces myślowy pod tytułem, co można, a czego nie można podawać dziecku w danym wieku. Jedyne na co zwracałam uwagę to to żeby mała nie dostawała cukrów oraz soli i do czasu świąt udawało mi się bez problemu utrzymać ten reżim. Niestety mieszkamy w Polsce gdzie każda kobieta, matka, babka ma swoje zdanie na temat karmienia dziecka. Moja córeczka podczas zaledwie trzech dni miała okazję spróbować: biszkopt, ciasto drożdżowe, chleb ( dokładnie skórkę od chleba), bitą śmietanę, zagotowane mleko skondensowane, oraz mój faworyt, koperkowy sos z kebaba!
Na szczęście żołądek Majsi wytrzymał ten "meksyk" i nie zauważyłam u małej żadnych skutków ubocznych tak drastycznej zmiany diety. Nie będę ukrywała, że samowolka żywieniowa mojej rodziny względem mojego dziecka miała również dobre strony, a mianowicie odkryłam, że mała uwielbia ogórki kiszone i dzisiaj na ich bazie ugotowałam jej na obiad zupkę, która na szczęście jakoś strasznie się na zdrowiu Majuchy nie odbiła, za to smakowała bardzo :)
Święta Bożego Narodzenia przeszły u nas bez kulinarnego echa jeśli chodzi o jadłospis mojej córci, natomiast podczas tych świąt rodzinka już sobie pozwalała, może to i dobrze, bo jak znam siebie to raczej nie odważyłabym się na wprowadzenie małej do diety produktów i potraw spoza menu HIPP'a czy Bobovity, a teraz naprawdę jestem gotowa na podawanie Majsi nowych dań i poznawanie jej z zupełnie nowymi smakami. Mam też wrażenie, że ta odrobina cukru, którą dane jej było skosztować, również nie powinna wyrazić jej krzywdy.
A zatem podsumowując. Schemat, schematem. Zalecenia, zaleceniami, a mimo wszystko niekiedy rady babć i mam również przynoszą pewne korzyści nawet jeśli na początku wzbudzały jedynie grozę :)
Nadesłane przez: exarol dnia 01-04-2015 01:07
Aby tradycji stała się zadość, w kwietniu również przygotowałam niespodziankę, po szczegóły zapraszam na fb Tutaj .