kobieta na swoimKategorie: Praca i kariera, Rozwój, Rodzicielstwo Liczba wpisów: 47, liczba wizyt: 125854 |
Nadesłane przez: strefarozwoju dnia 11-11-2012 19:36
Ludzie chyba w niedzielę wypoczywają. Ja też kiedyś tak miałam, ale teraz nie ma mowy o jakimkolwiek lenistwie.Chociaż dzisiaj zaszalałam, po obiedzie 20 minut leżałam pod kocykiem - o rany! Nie pamiętam kiedy poprzednio mogłam tak zrobić. Ale nie żałuję, lubię być aktywna, choć nie zawsze to pokazuję. Niestety jestem typem trochę narzekającym. Na szczęście mój maż i dziecię prawie w ogóle nie mają tych cech. Zawsze znajdą coś, co ich cieszy i kiedy popełniam błędy, usprawiedliwiają mnie. Podziwiam ich za to, nie wiem co bym bez nich zrobiła. Czasem, jak się wściekam na córcię i wrzasnę ( przyznaję, niepotrzebnie), ona mówi opanowana, że równie dobrze mogę przemawiać dużo ciszej. Głupio mi wtedy i przepraszam ją. A Ona mi na to, żebym się nie przejmowała, bo na pewno nie chciałam. No skąd ona to ma? Po mnie raczej nie...Mała, a taka rozgarnięta.
I chociaż listopad, nielubiany przeze mnie, dzisiaj było całkiem przyzwoicie. Odbyłyśmy długi spacer w poszukiwaniu szyszek. Zebrałyśmy całą torbę. Niech schną, w grudniu je pięknie wyczyścimy, pomalujemy i zrobimy śliczne ozdoby. Już chciałoby się świąt!
Nadesłane przez: strefarozwoju dnia 08-11-2012 21:54
Wymyślone, postanowione. Robimy akcję charytatywną "Uszyj Cudaka dla Dzieciaka". Namawiamy babeczki, które potrafią szyć, zbieramy mięciutkie materiały, tasiemki, igły, maszyny do szycia i wio! Powstanie 20 przytulaków, które powędrują na dziecięcy oddział onkologiczny. Mamy kilka projektów, dzieci wybiorą ten, który jest najbardziej milutki. Damy z siebie wszystko i może taki Cudak wniesie odrobinę radości w życie chorych dzieci. Byłam kilka razy na tym oddziale z Izą, jeszcze jak pracowałyśmy w Teatrze za Dwa Grosze. Wystawiałyśmy dzieciakom na korytarzu nasze bajki. Duży stres, ale też ogromna satysfakcja, że chociaż troszkę mogę pomóc. Pamiętam uśmiechy małych pacjentów i chociaż nie bardzo umiem się zachować w tak trudnej sytuacji, czułam, że zrobiłam coś pożytecznego. A teraz powstaną śliczne Cudaki! Może odwiedzą nas jacyś mili goście i razem będziemy je tworzyć?
Ula
Nadesłane przez: strefarozwoju dnia 07-11-2012 22:42
Mąż w pracy wyjazdowej. Zawsze sobie radzę z jego nieobecnością, ale dziś dostałam nieźle po kondycji. Siedzę teraz otępiała i potwornie zmęczona. Rano pobiegłyśmy z Izą do szkoły porozmawiać z dyrekcją o ofercie mikołajowej. Wymyśliłyśmy sobie takie warsztaty u nas, gdzie dzieci samodzielnie będą robiły, piekły i ozdabiały pierniczki. Do tego wytwarzałyby kartki świąteczne i różne oryginalne ozdoby. Potem pięknie opakowane zabiorą do domu. Pomysł jest, teraz trzeba zarazić nim innych. Czasu wciąż mało, a nie jestem już młodzieniaszkiem, o nie! Po wizycie w szkole, galopem do Strefy, tam papierkowa robota. Potem szybko po dziecko do szkoły, obiad, ustalenia z glazurnikiem ( tak, wciąż mam remont). Prędko z psem na spacer i znowu do pracy z córką pod rękę. Wróciłyśmy o 19.00. Na szczęście lekcje odrobione, więc kolacja, pogaduchy i do łóżka. A ja muszę jeszcze swoje odsiedzieć. Gdyby mąż był na miejscu, wszystko wyglądałoby inaczej. Zająłby się małą, a ja nie zdeptałabym się tak, jak teraz. Muszę wytrzymać do piątku. Ratunku! Jeszcze nie mam obiadu na jutro! Idę szperać w zamrażarce.