czekanie na miłośćKategorie: Rozwój Liczba wpisów: 5, liczba wizyt: 21186 |
Nadesłane przez: romans dnia 17-05-2011 16:18
Flirty, randki, romanse...nie potrafię tego. Byłam całe zycie tylko z jednym mężczyzną... ileż lat... różnie bywało, codzienne potyczki zakochanych serc, zawieszenie broni..namiętności... miłość...
ale całe życie tylko jeden.. i bez wątpliwości...
a teraz... s-klub to żródło fantazji... możliwe, ale i żródło kłopotliwych znajomości, tzn, te znajomości pewnie tylko dla mnie są kłopotliwe. Inni sie nie przejmują zawaloną listami pocztą tylko cieszą się flirtując z każdym... nie wiem na czym to polega, ale ja nie potrafię... czy tyle wątpliwości to tak zwana normalka w mojej sytuacji? czy też od razu powinnam dać sobie z tym spokój? Bo może nie dla każdego flirt jest dobry... TERaz mam dylemat co zrobić z Janem, mam mu powiedzieć, że zainteresowałam się kolejnym mężczyzną??? O jak to potwornie brzmi: KOLEJNYM, a iluż ich było ???? Przeszukuję portal psychologiczny w sprawie odpowiedzi dla mnie i dochodze do mniosku, że najlepsza radą będzie wypisanie się z klubu i rozpoczęcie terapii, która mnie wyswobodzi z objęć mojego małżonka... a może to mimo szczerych chęci nie jest możliwe???? Czy już na zawsze muszę być sama???
Zamówiłam sobie książke przez Amazon Die Geschichte von Liebe und Sex, by być świadoma zalet i zagrożeń cybersexu. Nie tego jeszcze nie było, ale znowu to ja. Juz mam wyrzuty sumienia, że mogę się posunąć, aż tak daleko ... Wkońcu strony tematyczne przeżywają prawdziwe oblężenie... może jdla mnie posłużyć jako „pierwszy krok” w kontaktach damsko-męskich, brak chorób przenoszonych droga płciową zachęca. Odstrasza możliwość manipulacji .... opublikowanie filmu np. na YouTube. Oj, miły mój ... do czego to doszło!!!
Nadesłane przez: romans dnia 16-05-2011 13:08
Zegarmistrz światła zapukał do mnie.... patrzę na zdjęcia z przeszłości, zawsze każę je sobie wywołać w drogerii, np. w Rossmanie. Nie chcę wydawać za dużo pięniedzy. Za patrzenie się płaci, ale nie należy przepłacać. Dni spłynęły przezemnie... patrze na wszystko jeszcze raz... chcę gdzieś iść, coś jeszcze przeżyć... Ludzie znaja mnie tylko z jednej pochmurnej strony... .
Zalogowałam się na s-klub ... . Jest mi wstyd, nie chę sie przyznać przed dziećmi, bardzo mi głupio. Nie miałam nigdy żadnego romansu, zawsze był tylko on... od chwili kiedy go poznałam aż do jego odejścia... Teraz też czuję, że romansem zdradzałabym go... Zawsze winą obarczona jest kobieta. Jak w felietonie Hanny Bakuły Kochanica... Nie chcę ślubu, chcę tylko nie być sama, ale czy mogę być kochanicą? Bzdury, ciągle zapominam, że jego już nie ma. Muszę skończyc z tym balem maskowym...
Wciąż błądzę w mojej samotności, nie musi tak być, a ja jednak ciągle się karcę za moje zachcianki. Pojawił się ktoś... poznałam kogoś ... Ma na imię Jan, tzn. tak się przzedstawił. Ni wiem na ile moge mu wierzyć. Ciekawy pan. Dobrze jest miec kogoś z kim można podgadać, albo raczej z kim można pogadać na pozacodzienne tematy. Dzięki niemu zaczęłam się usmiechać, odkrywać nowe strony internetu, wymieniamy się linkami, np on polecił mi CollageHumor jako przyjemny sposób odświeżenia angielskiego.
Boję się spotkac go w realu... boję się, że go będę porównywać do mojego z czasem wyidealizowanego męża... ojca moich dzieci, towarzysza na krętych drogach wspinaczki zawodowej, przeszliśmy razem przez tyle burz... nic nie może się z nim równać, brakuje mi jego, chociaż z Janem tez mi sie dobrze rozmawia. Zdobyłam się na telefon. Słyszec jego głos było podekscytujące... Zapomniałam co miałam mówic, ale to tylko na chwilę. On okazał się dość delikatny, jakby wiedział o mojej błądzącej duszy. Chociaż mu o niczym nie mówiłam... Chcę bybył moja odskocznią od rzeczywistości, dlatego nie wiem czy kiedykolwiek zdecyduję się na spotkanie life...
Nadesłane przez: romans dnia 13-05-2011 14:37
Czy zdążę jeszcze zakwitnąć, zaszumieć? Czy zdążę jeszcze wam zaśpiewać? Moje ciało więdnie otulone w bezlitosny płaszcz czasu ... chociaż serca brak... Nie będę jak muzycy z The Zimmers to nie ten kraj. Nikt nigdy nie napisze pod moim filmikiem w YouTube chciałbym mieć taką babcię. U nas staruszkowie gniją zapomniani, odepchani, niechciani. Albo wegetują gdzieś w jakiejś małej klitce na poddaszu. Wnuczkowie wpadają tylko czasem, żeby przeczytać najświeższe nekrologi, albo przynieść nowe zapasy Irysów, reszę zostawiając oczywiście dla siebie.... A Irysy leża na pożółkłej ażurowej porcelanowej paterce czekając na nieprzychodzących gości.
Ale dla mnie świat jeszcze nie przystanął, jeszce nie mówie żegnam was. Jeszcze wam posłużę... Puste miejsce w łóżku, pełno gęb przy stole... Dobranoc, dobranoc panowie dobranoc, na szczęście pchły na noc, ta noc bezsenna. Bo naprawde nie dzieje się nic...