Życie z AniołkiemKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 80, liczba wizyt: 184211 |
Nadesłane przez: nowisia 21-11-2011 22:01
ja już chyba mam komplikacje ciążowe zapisane w dowodzie...
ale od początku. W czwarteczek byłam u lekarza, wszystko w porządusiu. Dzidzia się pokazała:) Ma całe 15 mm..kolos normalnie. Widoczna akcja serduszka...Kamień z serca mi spadł z takim hukiem, że aż popłakałam sie w gabnecie...Lekarz na szczęście wykazał się wyczuciem i fajnie porozmawialiśmy.
I tak pięknie było do soboty..rano wstałam do szkoły (nic nie wiecie, ale zaczełam zaoczną szkołę kosmetyczną, tak, żeby zrobić coś babskiego, tylko dla siebie). Miałam na 10 wiec się wyspałam. ok. 13 po ktróryś z kolei wykładach weszłam na 4 piętro szkoły i dostałam mega zadyszki...jak stara babcia 80 letnia...moje serce oszalało i nie chciało się uspokoić...już wiedziałam, że to nic dobrego, miałam taki epizod będą w 37 tc z Zosia. Migotanie przedsionków...masakra. Zadzwoniłam po mężą i szybko podeszliśmy na pogotowie...tam szybciuteńko zrobili mi EKG i niesterty - do szpitala! Uspokoili moje serducho dopiero ok 19. Następny dzień obserwacja cały czas pod monitorami. A dzisiaj rano wszystkie możliwe badania. Wyszła mega nadczynność tarczycy...stad te napadowe migotania...przy okzaji skonsultowali mnie na oddziale ginekologicznym, zrobili Echo serca i kupe innych badań. Poza tym okazało się że gdzieś mi zanika potas, co dodatkowo osłabia serce...W kazdym razie wyszłam dzisiaj dopiero ok 15. Z sercem dobrze, teraz szybko musze znaleźć endokrynologa z dobrym rozeznaniem ciązowym i mam nadzieję, że jakos dalej pójdzie...Dzisiaj widziałm na USG drugi raz moje dzidzi....kurcze już nawet nie myślę, żeby coś poszło nie tak...
Mam nadzieję, że następne wieści przekaże Wam lepsze:)